Carlos Sainz i Charles Leclerc mieli podczas dwóch sesji treningowych problemy z rozgrzaniem opon na torze Las Vegas Strip. Sainz porównał czwartkowe warunki do mokrego wyścigu w Turcji w 2020 roku.
Po sezonie 2023, w którym Ferrari zmagało się z przegrzewaniem, a co za tym idzie nadmiernym zużyciem opon, niższa temperatura podczas ubiegłorocznego GP Las Vegas spowodowała, że szybkie nagrzewanie się ogumienia stało się zaletą, dzięki czemu Leclerc i Carlos Sainz zajęli pierwszy rząd na polach startowych.
Ferrari w tym roku poczyniło znaczne postępy w zarządzaniu oponami, co ma pozytywny wpływ na ich zużycie i tempo wyścigu, ale po tym, jak z trudem walczyło o wyższe lokaty podczas GP Brazylii na mokrym i zimniejszym torze Interlagos, Leclerc stwierdził, że poprawa zachowania opon w cieplejszych warunkach może w rzeczywistości oznaczać, że nie będą one już tak dobre, kiedy będzie chłodniej.
Obawy Leclerca uwidoczniły się na torze w Las Vegas, gdzie opony w SF-24 nie nagrzewały się tak szybko.
Sainz zauważył jednak, że podczas FP1 stan toru znacznie się poprawiał z okrążenia na okrążenie. Dodał też, że spadek temperatury podczas FP2 z 17°C do 14°C, zmienił charakter czwartkowych sesji treningowych i uznał, że przygotowanie opon na kwalifikacje będzie trudne.
– Myślę, że podczas pierwszych okrążeń FP1 przyczepność była porównywalna do tej w Turcji 2020, gdzie przy bardzo niskiej przyczepności mieliśmy szalone warunki. W ciągu dnia przyczepność się jednak poprawiła – wyjaśnił Sainz.
– Kiedy zapadła noc i temperatura spadła, wszystko się bardziej skomplikowało. Myślę jednak, że wszyscy jesteśmy w tej samej sytuacji i uważam, że nie wypadamy z gry. Mercedes był bardzo mocny przez cały dzień, Lando i McLaren również. Być może nie radzimy sobie tak dobrze, jak wszyscy wcześniej myśleli.
– Mamy dziś do odrobienia pracę domową, żeby odnaleźć tempo na kwalifikacje. W czasie wyścigu wszystko może być w porządku, gdy opony już osiągną odpowiednią temperaturę, ale przed kwalifikacjami, mamy sporo pracy do wykonania.
Leclerc uważał, że w czwartek osiągi Ferrari były zadowalające i że zespół chciał znaleźć rozwiązanie na piątkową sesję kwalifikacyjną, w której mógłby cieszyć się najlepszym wynikiem.
– Spodziewaliśmy się, że tak będzie, ponieważ mamy trochę problemów z rozgrzaniem opon. Myślę, że Mercedes lepiej sobie z tym radzi. Przez cały rok byli nieco bardziej agresywni w kwestii opon.
– Na razie są bardzo mocni. Musimy więc spróbować znaleźć coś, co pozwoli nam odwrócić sytuację.
– Ogólnie rzecz biorąc, myślę, że mamy wciąż bardzo dobre tempo wyścigowe, ale gorsze w kwalifikacjach. Mam tylko nadzieję, że wyprzedzanie będzie tak łatwe jak w zeszłym roku. Nadal staramy się jednak poprawić się w kwalifikacjach i jestem pewien, że jutro możemy być silniejsi – dodał.